czwartek, 19 lutego 2015

Zdrowy styl, swag i ambicje.


Będę częściej wrzucać posty. Będę częściej wrzucać posty. Będę częściej wrzucać posty. Dobra, miało być 100, ale już mi się odechciało. Piękne nawiązanie do dzisiejszego tematu, czyli m.in. ambicji i wytrwałości.

Na wejściu pragnę zaznaczyć: nie mam nic do chęci bycia zdrowym. Lekkie ćwiczenia i dieta nie składająca się wyłącznie z KFC jest ok. No ale jak zawsze, wszystko z umiarem. Absolutnie denerwującym dla mnie jest robienie z bycia 'fit' najwyższego celu w życiu. 'Nie jadłam śmieciowego żarcia już ponad rok, ja nie wiem jak ty możesz się stołować w takich knajpach'. A mogę. I w dodatku bardzo to lubię. Sram na fakt, że to jest niezdrowe. Dobrze o tym wiem. 'Co jest fajnego w jaraniu? Tylko się trujesz'. Serio? Większość palaczy doskonale zdaje sobie sprawę ze szkodliwości palenia. Jakby chcieli, to by rzucili.


A teraz z innej beczki. Niestety mam dużo do czynienia ze środowiskiem gimnazjalnym. Czemu niestety? Tak naprawdę szanuję niewielu moich rówieśników. A bo i niewielu na ten szacunek tak naprawdę zasługuje. Jeśli ktoś uważa się za lepszego, bo kupuje w drogich sklepach, pije kawę ze Starbucksa i ma iPhone, to dla mnie jest po prostu ciężkim kretynem. Jeszcze jeden dziwny trend, to chora pogoń za Zachodem. Wszystko musi być takie, jak w Ameryce. WSZYSTKO. Tyczy się to również mentalności (czytaj: muszę być pozytywny, bo wtedy inni mnie będą lubili). Nie, nie będą. Przynajmniej ludzie mojego pokroju. Ta dumna mniejszość.

Wszyscy znamy kogoś ambitnego. I nie mam na myśli zwykłych ziomków, którzy np. chcą pójść na dobre studia medyczne i zostać lekarzem. O nie. Poprzez naukę w jednej z najlepszych publicznych szkół w moim mieście mam trochę wyprany mózg. Ale są ludzie, którzy mają o wiele bardziej. Dla zobrazowania: pewna dziewczynka, której nie przytoczę z imienia i nazwiska, miała już w 1 klasie gimnazjum intensywne korepetycje z biologii i chemii, a jej wspaniałomyślni rodzice założyli konto w banku, na którym odkładali pieniądze, żeby córka poszła na Oksford i została lekarzem. W głowie się nie mieści? Nie dziwne.
Ale jak ja to zwykłam mawiać: są ludzie i parapety.

Planuję wrzucać te posty częściej, ale jednak szkoła i permanentne zmęczenie ma wpływ na częstotliwość ich występowania. Sorka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz